poniedziałek, 6 sierpnia 2012

ANIA i JASON czyli welcome to Poland


Kiedy czasem słyszę historie poznania ludzi utwierdzam się w przekonaniu, że życie jest nieprzewidywalne a czasem drogę wybierają drzwi a nie człowiek. Tak było w przypadku Ani i Jansona. On Amerykanin, Ona Polka a poznali się w Niemczech:) . Przyjęcie weselne odbyło się we Wrocławiu w hotelu na Ostrowie Tumskim. Nie było to huczne ,typowo polskie wesele a raczej spotkanie z bliskimi i rodziną. Na sali oczywiście Amerykanie - w sumie 35 osób. Nie trzeba jednak zapraszać kilkuset, aby duch radości i zabawy był zachowany. Goście z Polski od samego początku bardzo się udzielali-głośno zaśpiewali sto lat i mimo bariery językowej nie pozwalali przybyłym zza oceanu siedzieć za stołami . Język tańca i zabawy jest bowiem uniwersalny .Muzycznie przyjęcie okraszone było zarówno naszymi znanymi piosenkami jak i muzyką country. Grałem utwory z naszych list przebojów jak i te okupujące US top 40. Przyznaję , że dla gości z zagranicy to był delikatny szok -takie kilku godzinne przyjęcie z tańcami aż miło:) Dali radę do samego końca.
Gdyby integracja na arenie międzynarodowej wyglądała tak jak na sali- to na świecie panowała by wieczna, radosna impreza z przerwami na śpiewanie i małe co nie co:).

Brak komentarzy: