niedziela, 28 października 2012

ALICJA i MIREK czyli Na wzgórzu

Są takie miejsca we Wrocławiu, które mijamy bardzo często, oglądamy na zdjęciach, nawet chodzimy na spacery ale w nigdy nie powiedzielibyśmy, że można tam zrobić wesele. Są tacy ludzie , którzy mają w sobie odwagę robienia czegoś inaczej i po swojemu. To właśnie dzięki Alicji i Mirkowi odkryłem na nowo Wzgórze Partyzantów. Tam właśnie odbyło się ich wesele. Musieliśmy tylko pokonać niedogodności nagłośnienia dwóch sal i przekonać gości, że wycieczki schodami w górę i w dół mają swoje zalety:)
Reszta to już była przysłowiowa pestka. Tym bardziej ,że naprawdę bezstresowo podeszli do wesela sami najbardziej zainteresowani:). Na wejście U2 , podczas wjazdu indyka (nie prosięcia!!) Rammstein,do krojenia tortu Led Zeppelin -to chyba najlepiej świadczy o bardzo indywidualnym nastawieniu. Oczywiście goście muzycznie odnaleźli różne  klimaty do zabawy-od Nat King Cole  poprzez O-Zone do Zakopower.
Kiedy rano pakowałem sprzęt spojrzałem ze wzgórza na śpiący jeszcze Wrocław i pomyślałem, że mieszkam już tu ponad 20 lat a jeszcze potrafi mnie to miasto zaskoczyć. Alicjo , Mirku wielu pozytywnych zaskoczeń życzę Wam na nowej ,wspólnej drodze:).


sobota, 27 października 2012

BEATA i TOMEK czyli w Brylantowej

W hotelu Jasek sal jest kilka. Ja okupowałem tę na dole-brylantową.Tam właśnie swój wielki dzień postanowili zorganizować Beata i Tomek. Najpierw poznaliśmy się wirtualnie i zaiskrzyło:). W realnym świecie polubiliśmy się jeszcze bardziej. Oni wiedzieli czego chcą ,a ja postarałem się zrealizować to na ile umiałem. Chyba się udało. Mimo tego, że nie było to największe wesele w Jasku-my wychodziliśmy ostatni:) Następnego dnia otrzymałem takiego maila:
Witaj Marku,
Chcielibyśmy Ci  raz jeszcze  serdecznie podziękować za wspaniały udział w naszym dniu. Muzyka super, Twoje zaangażowanie, ogólnie całokształt to pierwsza klasa:) Z chęcią będziemy Ciebie polecać każdemu kto liczy na super zabawę. Pełny podziw za profesjonalizm. Pięknie dziękujemy i mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy, może już nie na naszym ślubie bo to już się nie zdarzy:) ale z chęcią przy innej okazji. Pięknie dziękujemy:)
Beata i Tomek
Ja też z chęcią bym się jeszcze z Nimi spotkał. Jak to mówią-życie jest nieprzewidywalne i wszystko się może zdarzyć.Zatem do zobaczenia.

niedziela, 21 października 2012

EMANUELA i GRZEGORZ czyli Bezprocentowo :)

Nie zdążyłem jeszcze dobrze wyczyścić butów z nadmorskiego piasku a już rozkładałem sprzęt pięćset kilometrów od morza w Jeleniej Górze. Szykowałem się do kolejnego wesela Emanueli i Grześka. Miałem już niesamowitą przyjemność prowadzić wesele jego brata rok wcześniej i wiedziałem czego się można spodziewać:). Dobrego ,bardzo pozytywnego szaleństwa na parkiecie. Zadowolonych, uśmiechniętych i szczęśliwych ludzi na sali.Wszytko bez kropli alkoholu:). Czasem spotykam się z wypowiedziami, że tak się nie da. Że zawsze ktoś coś przemyci w bagażniku albo będzie zamawiał w barze. Na tym weselu nic takiego nie miało miejsca. Dobra zabawa do samego rana w otoczeniu rodziny i przyjaciół. Ludzie świadomi tego co mówią i robią. Na koniec podszedł do mnie Grzegorz i powiedział,żebym już przestał grać bo nie wyjdą z sali ,a było już po ustalonej godzinie zakończenia .
Zawsze zostawiam kawałek siebie na takich imprezach i zabieram wspomnienia na długie lata. Jednym z nich będą słowa babci która na powitanie mnie ucałowała, wyściskała i powiedziała " jest moja iskierka". Dla 41 letniego mężczyzny to prawdziwy zaszczyt coś takiego usłyszeć, bo oznacza to , że nie straciłem jeszcze w sobie tej radości życia i prowadzenia imprez. Oby ten stan trwał jak najdłużej:). A z tej iskierki zawsze rozpalał się wielki płomień zabawy.