poniedziałek, 7 czerwca 2010

AGATA I WOJTEK czyli underground


Miejsce zdarzenia-Pałac Krasków
Czas 29 maj 2010
Ilość osób-ok 60
Ładne miejsce,ładni ludzie,dobre jedzonko,piękne sale i wodzirej do pomocy.Agata i Wojtek troszkę na szybko wszystko organizowali ale wyszło super.Przyjazd o 17 starą limuzyną,szampan i balony z helem na dobry początek.Balony oczywiście poleciały do nieba,nie do gardła:),choć przez chwile mieliśmy z wodzirejem taki pomysł:).Do obiadu przygrywał pianista-do tańca ja.
Obecność większej ilości znajomych i przyjaciół oraz preferencje muzyczne sprowadziły imprezę na rockowe tory:).
Były wspólne tańce-rozpakowywanie prezentów.Sporo obrazów i artystycznych podarków otrzymali młodzi.Będą mogli sobie powiesić na ścianie PABLA PICASSA-to prezent od Leszka Czarneckiego-tak wszystko się zgadza to ten człowiek o którym myślicie.Był gościem na tym weselu.
Młodzież dała radę ,chociaż w pewnym momencie zrobiło się garden party na zewnątrz-ale nikomu to nie przeszkadzało-pogoda dopisała, muzyczka grała, alkohol płynął strumieniami-ostatni położył się świadek-o 5. Ja zdecydowanie później-zmęczony ale szczęśliwy.

wtorek, 1 czerwca 2010

SEZON TRWA


Troszkę mnie tu nie było-ale już nadrabiam zaległości :)
A zatem po kolei :
Jeszcze w czasie trwania żałoby prowadziłem mało żałobną imprezę dla Pani Joasi i jej męża-ślub i 40 urodziny w jednym:).Bardziej traktowaliśmy to jak urodziny niż wesele-około 60 osób głównie znajomi z pracy i studiów.Rodzinka po obiedzie pojechała do domku.Reszta towarzystwa bawiła się do 4.Nie było konkursów, oczepin itp.Taka prywatka 40 latka raczej-ale mocno zakrapiana bardzo dobrymi gatunkowymi alkoholami i z super jedzonkiem.Było na tyle ostro,że już po imprezie,kiedy goście rozjechali się do domku a my z obsługą w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zbieraliśmy sie do wyjścia do lokalu wtoczyła się dosłownie jedna z uczestniczek w poszukiwaniu telefonu , który zaginą w akcji.Niestety poszukiwania spełzły na niczym.Kamień w wodę.

Na szczęście bez strat obyło się w następnym tygodniu na firmowej imprezie organizowanej prze Pana Jacka dla swoich pracowników,a raczej pracownic:).Podział sił był bardzo nierówny-15 kobiet 2 mężczyzn.Organizator z pewną nieśmiałością podchodził do tematu,ale po moich zapewnieniach,że kobiety we własnym gronie bawić się potrafią ( w przeciwieństwie do panów!!!),ciśnienie wróciło do normy.I faktycznie impreza niewielka ale czadowa-Panie dały radę-tańce ,śpiewy,wygibasy-radośnie i na luzie.Panowie też skorzystali.Konkurencji prawie żadnej-żyć nie umierać.


I nadszedł maj-wprawdzie nie tak piękny jak być czasem potrafi-ale do dobrej zabawy pogoda nie jest potrzebna.
15 maja wesele Dominiki i Daniela.Restauracja kubańska.Najbliższa rodzina i przyjaciele.Dawno nie prowadziłem wesela na którym było tyle łez wzruszenia i radości.Płakali rodzice,ciocia Zosia,o imieninach której również pamiętaliśmy.Płakała panna młoda,kiedy Daniel wręczał jej bukiet białych róż do piosenki Ziyo.Ze śmiechu płakali goście,kiedy koledzy młodego tańczyli jezioro łabędzie i zrobili teledysk do nagrania Stauros-jaki tu spokój.Oj spokojnie to nie było:)A ciocia Zosia chce żebym grał na poprawinach jej syna-i pewnie zagram.

SMUTEK I RADOŚĆ


Życie jest nieprzewidywalne.
Wielka tragedia narodowa i radość ślubu i wesela.Tak było w ostatnia sobotę.Ślub i wesele Oli i Piotra.Wiedziałem ,że nie można udawać iż nic się nie stało.
Wejście gości na salę,szampan w ręku i pytanie w oczach jak to pogodzić z atmosferą tragedii.I tu sprawdza się rola i wyczucie prowadzącego.

Przywitałem gości. Powiedziałem ,że dziwny to dzisiaj czas -z jednej strony nostalgii z drugiej radości nowej rodziny.Na tej sali będziemy po stronie uśmiechu i zabawy,ale minutą ciszy oddajmy cześć tym którzy odeszli.I atmosfera została oczyszczona.Nastąpiło katharsis.Ludzie tego potrzebowali i oczekiwali.

Potem tradycja i nowoczesność:).Śpiewy przy stołach i taniec na parkiecie.Podziękowania rodzicom i tort weselny.Przerwy na płonącą szynkę i gorzką wódkę.Zabawy na oczepiny i piosenki na życzenie.Do 4 rano.

Co oprócz wspomnień zostanie mi po tej imprezie?

Na koniec podszedł do mnie jeden z gości i okazało się ,że to już trzecie wesele na którym bawi się razem ze mną.I ciągle mu się podoba.A na początku kiedy zmierzałem w stronę palarni zaczepiła mnie para młodych ludzi i powiedzieli,że mam niesamowitą charyzmę:).To zdarzyło mi się po raz pierwszy.Usłyszeć,że mam charyzmę.

Olu i Piotrze wszystkiego dobrego.

niedziela, 28 lutego 2010

TOP 100 CZYLI FORMAT NA IMPREZIE


Do napisania tego postu sprowokował mnie mail Pana Tomka, który dostałem w piątek.Oto treść:
Witam serdecznie Panie Marku.
Szukamy kogoś kto poprowadzi nasze wesele 2 października 2010.Jest jednak pewna trudność (przynajmniej dla niektórych Dj).
Znudzeni już jesteśmy stałym,powtarzanym przez zespoły i Dj repertuarem muzycznym.Dość mamy Budki suflera,wham, abby ,bonym,macareny, bamboleo ,lambady,kazaczoka ,coco jambo, acapulco itp. itd.Sam Pan pewnie wie najlepiej.Nie wspominam już o jesteś szalona i innych tego typu nagraniach.Wszędzie to samo i tak samo-czasem tylko w innej konfiguracji-jakby inna muzyka nie istniała :).Spotkaliśmy się już z kilkoma Dj niby z wielkim doświadczeniem,ale żaden z nich nie zaskoczył nas swymi propozycjami.Przeciwnie ,zapewniali raczej ,że bez takich nagrań wesele nie będzie udane.Kontakt do Pana dostałem od kolegi z pracy ,który był bodajże na dwóch imprezach granych przez Pana i stwierdził,że potrafi Pan zaskoczyć i to bardzo pozytywnie:).Czekam na odpowiedź czy ma Pan wolny termin,a jeśli tak,czy moglibyśmy się spotkać np jutro i zapoznać z Pana propozycjami.
Pozdrawiam
Tomek i Małgorzata


Pomyślałem, że Pan Tomek ma sporo racji. Jako prezenter radiowy miałem tylko jedno skojarzenie Format, czyli te same 100 albo 200 piosenek nastawione do odtwarzania w radio i uświadomiłem sobie, że na imprezach jest podobnie.
Termin miałem wolny. Na szczęście sam staram się faktycznie kombinować muzycznie na prowadzonych imprezach i nie wbijać w jeden kanon, dlatego jeszcze nie zagrałem dwóch podobnych imprez :).
Podjąłem się zadania. Przejrzałem bazę muzyczną, pomyślałem i stworzyłem propozycję 200 nagrań do tańca i zabawy omijając jak ognia powtarzanych wszędzie nagrań.
Umówiłem się na spotkanie i z pewną nieśmiałością przedstawiłem swoja listę. Piłem kawę a Pan Tomek czytał,czytał,czytał.....
Skończył, popatrzył na mnie, uśmiechnął się szczerze i powiedział, że bardzo mu się podoba. Fakt nie zna niektórych piosenek, ale ogólne założenie muzyczne jest bardzo pozytywne . I tak to porozmawialiśmy sobie jeszcze przez 1,5 h o muzyce, prowadzeniu niekonwencjonalnych zabaw (przydała się moja wyobraźnia i wykształcenie animatora). Na koniec podpisaliśmy umowę.
Parę lat temu miałem podobną sytuację. Młodzi znudzeni Formatem na imprezach postanowili, że u nich będzie inaczej. Listę nagrań ustalaliśmy na trzech spotkaniach. Oni mieli swoje propozycje ja dorzucałem swoje i wyszło tego tyle, że starczyłoby na 3 imprezy :).
Warto było się postarać. Pamiętam, że w pewnym momencie wesela za szybą lokalu ustawił się całkiem spory tłum widzów ( lokal w rynku we Wrocławiu), którzy przylepieni do okien obserwowali zabawę. Pewnie byli zdziwieni, że można tak dawać czadu.I nie było to jesteś szalona.
Formatowi na imprezach mówię zdecydowane NIE.

piątek, 26 lutego 2010

URODZINY


Czasem na imprezie czuję się jak członek rodziny. Znane twarze, ludzie, świetny nastrój.
W sobotę prowadziłem urodziny Pani Doroty.
W zeszłym roku jej męża. Na sali kilkanaście osób ,które już były na imprezach prowadzonych przeze mnie .
Typowo domowa atmosfera.
Większość podchodziła i witała się osobiście. Była nawet jedna słuchaczka, która zawsze chciała mnie poznać:).
Wymyśliłem sobie imprezę w stylu polskich dancingów i prywatek .
Pomysł przypadł do gustu na tyle , że goście którzy przyjechali z nad morza postanowili zabrać mnie w tym roku do siebie na imprezę urodzinową. Tak dobrze się bawili do 3.

Już się cieszę na ten wyjazd.Dawno nie byłem nad polskim morzem.
Pewnie znowu poznam wspaniałych ludzi, którzy na przekór wszystkiemu wiedzą,że bal mamy raz w życiu,bo" życie to bal jest nad bale "

czwartek, 11 lutego 2010

O KONKURENCJI


Jak w każdej branży, w tej również pojawiają się ludzie i firmy świadczące usługi w zakresie prowadzenia imprez. Młode lwy, które zainwestowały w sprzęt i walczą.
Nie wiem jak reszta ja jestem zadowolony z tego stanu rzeczy.
Odkąd coraz więcej ludzi bierze się za prowadzenie mam więcej zleceń. Można pomyśleć ,że to niedorzeczne,ale wbrew pozorom wcale tak nie jest. Działają zasady zdrowego rynku. Klient decyduje. Ma wybór. Podejmuje decyzję. Może wybrać cenę, jakość, doświadczenie. Może spotkać się z kilkoma prowadzącymi,porozmawiać,popytać.
Tak właśnie ludzie szukający prowadzącego robią.
Czasem sami mówią , że są już po spotkaniu z kimś, a po rozmowie ze mną mają następne. Sam ich zresztą do tego zachęcam.I jest to dla mnie korzystne :). Nawet bardzo.
W zeszłym roku kilka osób po spotkaniu ze mną rozwiązało już podpisane umowy i zdecydowało się na moje usługi i wcale nie byłem tańszy od konkurencji. Nie o pieniądze chodziło.
Zatem o co? To pytanie należałoby zadać parom u których miałem zaszczyt prowadzić wesele. Ja się tylko mogę domyślać.....
Pozdrawiam konkurencję-dobrze, że jesteście!

CZWARTEK W PRACY

Czasem wpadnie jakieś granie w środku tygodnia.W czwartek.Wprawdzie następnego dnia trzeba stawić się w pracy (mnie to też dotyczy),ale czego się nie zrobi dla dobrej zabawy.

Impreza firmowa,taki bankiet karnawałowy dla pracowników WBK-80 osób.Z ciepłymi posiłkami, stołem szwedzkim, tańcami. Twardo balowali do 4,chociaż za kilka godzin musieli pojawić się w pracy. Wielkie brawa. Dali radę.

To byli ludzie w moim ulubionym typie, którym muzyka w tańcu nie przeszkadza.Czyli było wszystko! Praktycznie każdy rodzaj muzy.Dla każdego coś miłego.

Kolejna udana impreza i zadowoleni klienci i myślę,że jeszcze nie raz będę miał okazję się z nimi spotkać.

I jeszcze poznałem góralski sposób jak nie mieć kaca następnego dnia.Należy wypić 1,5 litra wody przed snem.Trzeba będzie wypróbować hahahahah,ale to już na prywatnej imprezie.