poniedziałek, 25 stycznia 2010

PRACOWITY ŁYKEND

Piątek i sobota.Dwie imprezy.Obie warte zagrania i poprowadzenia,ale jakże różne.
Studniówka w piątek.
Z pewną nieśmiałością podchodziłem do tej imprezy.Studniówka dla prywatnej szkoły.
Każdy z uczniów czyje się indywidualistą w każdym calu-muzycznym również :).Różne gusta i zapotrzebowania muzyczne.Wiedziałem jedno "eskowe hity" się nie sprzedadzą.
Tradycji stała się zadość -polonez z Pana Tadeusza na początek.Bardzo ładnie im poszło.
Potem Matura Piżamy porno-i głosy z sali jaka fajna muza. I poszło:).Oszaleli przy depeszach,śpiewali Republikę,bujali się przy klasykach hip hopu i czarnych rytmach,machali głowami przy standardach rocka i rock and rola,tulili przy spowalniaczach.Na odchodne pan dyrektor stwierdził,że to była najlepsza studniówka na jakiej był a młodzież nagrodziła mnie oklaskami na stojąco i okrzykami DZIĘKUJEMY!!!
Jak twierdził poeta " takie będą narodu dzieje jak i młodzieży chowanie ".Nie jest najgorzej.Byli mili,kulturalni i grzeczni i mam nadzieje ,że tacy zostaną.Wszystkiego dobrego na dalszej drodze dorosłości.

Zupełnie dorosłych miałem na imprezie następnego dnia.50 urodziny Pana Andrzeja.W zeszłym roku grałem takie jego żonie.Co będę się rozpisywał.Były tańce,śpiewy przy stołach( i to jakie).Po prostu towarzystwo umiejące się dobrze zabawić.
Na odchodne dwie kuzynki jubilata stwierdziły,że szkoda ,że tak daleko mieszkam bo chętnie bawiły by się ze mną w rodzinnej miejscowości.Pochodziły z Tomaszowa .
A może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do Tomaszowa..."-może kiedyś.....

Brak komentarzy: