czwartek, 13 października 2011

IWONA i LEOPOLD czyli Muzycznie prześlicznie



Na miłość nigdy nie jest za późno. Kolejne wesele prowadziłem dla ludzi "po przejściach", jak to określił Leopold, którzy dali sobie kolejną szansę.
Wesele odbyło się pod Oławą w gospodarstwie agroturystycznym. Rozpalony kominek oraz tradycyjny szampan przywitał gości.
Bardzo fajnym pomysłem była przygotowane przez Młodych loteria z prezentami dla gości. Każdy wylosował sobie numer i podczas przerw w tańcu odbywało się losowanie nagród. Nikt z tego wesela nie wyszedł z pustymi rękoma:). Upominki były dowcipne i przewrotne:).
Najtrudniejszym zadaniem jaki mieli nowożeńcy było wybranie 30 własnych piosenek, które mają się pojawić na imprezie. Ponieważ Leopold zna się na muzyce i słucha jej dużo, najpierw wybrał ok 200 piosenek, potem metodą eliminacji zostawił tych trzydzieści, ale nawet dzień przed weselem jeszcze mi podesłał dwie propozycje.
Zagrałem prawie wszystko:). Mieszaliśmy style i gatunki.Wyszło na 5 z plusem.
I jeszcze bardzo miłą wiadomość otrzymałem dwa dni po weselu
"Marku mieliśmy wielkie szczęście , że trafiliśmy na ciebie, jesteś rewelacyjny, otrzymujemy podziękowania od gości za świetną zabawę. Raz jeszcze dzięki. Pozdrawiamy Iwona i Leopold".
Mała rzecz a cieszy każdego prowadzącego i dodaje wiary , że zawsze trzeba dawać z siebie wszystko.Bo warto!

poniedziałek, 10 października 2011

OLA i SŁAWEK czyli Radość Miłość Zabawa


Początek października. Za oknami króluje złota polska jesień. Wspaniała pogoda dodaje wszystkim energii oraz uśmiechu.
W takich to" okolicznościach przyrody" odbyło się wesele Oli i Sławka. Zaprosili gości do Wilkostowa. Cisza i spokój wokół, dużo zieleni i przestrzeni.
Najbardziej zapamiętam z tego wesela, oprócz pełnego parkietu, wspaniałe bardzo osobiste podziękowania: dla dziadków, rodziców, sióstr panny młodej. To było coś!. Specjalne wyśpiewane i zagrane na gitarze piosenki- takie prosto z serca, zupełnie niesztampowe.
Ola zaskoczyła męża jeszcze testem z ich wspólnych podróży oraz przygód wyjazdowych. Świetnie słuchało się opowieści Sławka o tym co spotkało ich w różnych częściach świata i Europy.
Bardzo efektownie wyszło puszczanie lampionów. Utworzyły wspaniały klucz i poleciały prosto do nieba:). Na nocnym tle wyglądały zjawiskowo.
Jestem przekonany, że nie tylko ja będę wspominał to wesele jeszcze przez wiele lat, ale i goście zabrali ze sobą całą masę wspomnień, do których się chętnie wraca:)
Od Oli dostałem taką wiadomość:
Marku!
Jeszcze raz dziękujemy za fantastyczne poprowadzenie naszego wesela!
Połączenie różnych stylów muzycznych, dla różnych kategorii wiekowych - wszyscy bawili się wyśmienicie!
Dziękuję! To było coś;)

Ściskam ciepło i życzę dalszych sukcesów !!!
Ola.

środa, 5 października 2011

ILONA i ŁUKASZ czyli poprawiamy na całego

Na poprowadzenie ostatniej wrześniowej imprezy pojechałem do Radomska. Warto było:).
Chociaż poprawiny najczęściej kojarzą się z nasiadówką, dopijaniem i dojadaniem-w tym wypadku było zupełnie inaczej.
Na poprawinach pojawiła się ponad setka gości. Podano posiłek "regeneracyjny", a potem jeszcze raz Młodzi zaczęli pierwszym tańcem i.........tańce trwały już do końca. Przyznaję, że duch w narodzie nie ginie. Skakali starsi i młodzież, ciocie, wujkowie, koledzy i znajomi-nikt się nie oszczędzał. Na środku sali stała duża fontanna, która zaczęła być również obtańcowywana z każdej strony:). Przyjemnie było patrzeć na pełen parkiet, zadowolone, choć nieco zmęczone twarze, radość i zaangażowanie bawiących się gości. W czasie przerw na jednego też nie było spokojnie. Wtedy w ruch szły gardła i nasze staropolskie przyśpiewki.
Jak to mawia klasyk, do dobrego koncertu potrzebna jest dobra orkiestra i dyrygent. Tutaj zagrały obie rzeczy. Poprawiny miały się zakończyć się o 21 a trwały prawie do północy tylko dlatego, że właściciel restauracji nie chciał nas już dłużej trzymać:).
Gości z taką kondycją życzę sobie i wszystkim prowadzącym.






piątek, 30 września 2011

JUSTYNA i KRZYSZTOF czyli Pozytywnie Niecierpliwi


W tym sezonie zdecydowanie najczęściej odwiedzałem restaurację Balkon.
Kolejne wesele poprowadziłem dla strasznie pozytywnych ludzi, którzy od pierwszego spotkania ze mną nie mogli się już doczekać dnia ślubu i wesela.
W końcu nastąpił ten ważny dzień:).
Pełni miłości, radości, energii wkroczyli na salę prowadząc za sobą ponad kilkudziesięciu gości.
Było tradycyjne powitanie, toast i obiad.
Młodzi przygotowali listę swoich ulubionych nagrań i specjalnych piosenek dla gości.
Oprócz szaleństwa na parkiecie konkursy i zabawy z atrakcyjnymi nagrodami-zaproszenie do restauracji, odkurzacz bezprzewodowy oraz niespodzianki dla najmłodszych.
Obawiałem się trochę czy ta pozytywna energia, która towarzyszyła im przed ślubem gdzieś nie wyparuje. Na szczęście płonne to były obawy.
Mimo zmęczenia , po kilku godzinach wesela oni ciągle byli uśmiechnięci, z blaskiem w oczach, a siedząc przy stole trzymali się za ręce.
Jestem przekonany, że jak spotkam ich gdzieś, kiedyś to ten blask ciągle będzie widoczny. Dziękuję, ze mogłem być uczestnikiem waszego święta.

czwartek, 29 września 2011

JOLA i RADEK czyli R.E.M króluje na parkiecie


Po czym poznać prawdziwego fana?
Wymieniać można by długo, ale jednym z punktów jest to, że nawet na własnym weselu nie odcina się on od ulubionej grupy. Nawet ją zaprasza - przynajmniej muzycznie:).
Radek zaprosił swoją kapelę na wesele.
Jako wielki fan R.E.M rozpoczął z Jolą piosenką "Strange Currencies" . Bawili się jeszcze przy co najmniej siedmiu piosenkach tej formacji:). Oczywiście nie oznacza to , że na weselu zabrakło klasycznych, znanych i lubianych kawałków do tańca. Wręcz przeciwnie - było ich całkiem sporo. Wszystko można umiejętnie połączyć- trzeba tylko chcieć.
Joli i Radkowi udało się na 100 procent. Restauracja Balkon ,aż huczała:).
Goście szybko się zorientowali,że muzycznie czasem będzie inaczej.
Po każdym kolejnym bloku zadowoleni wracali do suto zastawionych stołów.
Jestem przekonany , że każdy i muzycznie i kulinarnie znalazł coś dla siebie.
Na potwierdzenie sms od Radka.
Marek - raz jeszcze wielkie dzięki za super imprezę. Recenzje zbierasz lepsze niż R.E.M
Z Radkiem jesteśmy umówieni na degustację-........muzyczną oczywiście:)

MARZENA i BOGUMIŁ czyli bawimy się w Orlej Skale


W kolejną wrześniowa sobotę wybrałem się w nasze piękne góry do Szklarskiej Poręby. Tam właśnie swoje przyjęcie weselne zorganizowali Marzena i Bogumił. Namiary na mnie zdobyli poczta pantoflową i po pierwszym spotkaniu już wiedzieliśmy, że dobrze czujemy się w swoim towarzystwie. Osiągnęliśmy porozumienie co do muzyki i przebiegu uroczystości.
Ślub odbył się we Wrocławiu.Dojazd, potem rozlokowanie gości i byliśmy gotowi do rozpoczęcia.
Po obiedzie tradycyjny pierwszy taniec, ale bardzo "nietradycyjna "piosenka Yasmin levy - Naci En Alamo - coś dla ciała i ducha:).
Na przyjęciu byli głównie najbliżsi znajomi i rodzina. Miłą niespodziankę sprawił sąsiad Młodych, który przyjechał aby złożyć życzenia - to są właśnie dobrosąsiedzkie układy. Spróbowaliśmy tortu i puściliśmy płonące lampiony. W górach to daje niesamowity efekt.
W miłym towarzystwie czas płynie szybciej i ani się obejrzeliśmy jak nadeszła 4 rano.
Ponieważ miałem zapewniony nocleg, następnego dnia osobiście zobaczyłem zadowolone twarze weselników - to jest zawsze najlepsze podziękowanie dla prowadzącego :)
A jak będę chciał przypomnieć sobie te urocze chwile to poproszę Anię o pokazanie zdjęć , bo była tam jako fotograf www.carmina-studio.pl



























środa, 21 września 2011

IWONA i KAROL czyli w gronie najbliższych


Wesele Iwony i Karola miało odbyć się na początku marca. Po drobnych zawirowaniach termin został ustalony na 10 września.
Mała miejscowość pod Wrocławiem a wśród gości głównie rodzina i kilku znajomych.Takie przyjęcia mają swój niecodzienny klimat. Praktycznie wszyscy się znają a nawet jeśli nie to nie potrzeba wiele czasu aby poznać kto jest kim.
Wesele było bardzo sympatyczne-takie normalne, bez napinania się na nie wiadomo co i bez kombinowania. Dobre jedzenie domowej roboty, własne kiełbasy i szynki, ogórki i smalec na wiejskim stole. Chętni do tańca ludzie, a wśród nich wujek, który twierdził,że za długo trzymam gości na parkiecie:) i ciocia, która z tego parkietu nie schodziła :).Był tort, podziękowania , zbieranie na wózek i oczepiny.
Na koniec ciocia stwierdziła,że jestem bardzo skromnym człowiekiem o wielkim sercu.
Mam nadzieję,że sobie na te opinie zasłużyłem.
Iwonko i Karolu sporo życzeń popłynęło do Was-ja od siebie dodam tylko, żeby nie opuszczała Was ta odwaga życia i bycia razem.Zawsze trzymajcie się za ręce:)