środa, 11 września 2013

KASIA i KAMIL czyli zadyma w Łagowie :)

Warto było pokonać 180 kilometrów autostradą aby przez dwa dni bawić na weselu Kasi i Kamila.Od samego początku zapowiadało się interesująco. Przyjechałem na miejsce,rozłożyłem sprzęt a ponieważ została jeszcze godzina do przyjazdu młodych postanowiłem napić się kawy.Nie dane mi to było:) Nagle na salę weszło trzech mężczyzn w kolorowych, nieco odpustowych koszulach i mówią Panie dj my tu gramy a pan jest na drugiej sali. Zaczęło się szybkie przenoszenie , rozkładanie i......zdążyłem. O 17 30 pojawili się gospodarze wesela i gwiazdy wieczoru:). Szampan ,obiad, pierwszy taniec i zabawa do 5 rano z krótkimi przerwami na jednego i coś na ciepło. Pociągi , korowody kręcone i zakręcone po całej sali i na zewnątrz, gdzie z delikatną zazdrością spoglądali uczestnicy drugiego wesela :) i czułem , że pewnie by chętnie dołączyli:). Młodzi poprowadzili tańce synchroniczne dla każdego:). Goście dawali się porwać każdej muzyce a przekrój był naprawdę imponujący-od swingujących klimatów Michaela Buble poprzez folkowe rytmy Eneja do rockowego Red Hot Chili Peppers . Dla każdego coś miłego.Hej wesele tańcowało i na poprawinach się nie oszczędzało. Z bolącymi nogami i pewnie głowami , radością na twarzy, następnego dnia po  posiłku regeneracyjnym zwanym" zupą chmielową" uczestnicy wykrzesali z siebie resztki energii i w sumie przedłużyliśmy poprawiny o godzinę.Skończyło się wielkimi brawami od gości dla mnie i moim zachwytem dla ich kondycji:)
Kiedy już spakowany szykowałem się do powrotu ,zaopatrzony w "weselną czarodziejkę" na zdrowie Kamil powiedział mi -Marek ty tego nie widziałeś ale tam cała kuchnia tańczyła i stwierdzili ,że przy żadnym zespole takiej zabawy nie widzieli.
Cieszę się ,że nie tylko goście świetnie się bawili ,ale również ci którzy dbali o ich podniebienia-myślę,że podobnie jak ja będą to wesele długo wspominać.
Kamilu i Kasiu kiedy dopadnie Was chwilowa nuda przypomnijcie sobie "weselną zadymę w Łagowie"

Brak komentarzy: