piątek, 25 czerwca 2010

JOASIA I WŁODEK-Sama radość


Nie zawsze duża ilość gości gwarantuje super zabawę.
Czasem w granie najbliższej rodziny i znajomych szalejemy do upadłego:).
Takie właśnie szaleństwo było w sobotę 19.06 na weselu u Joasi i Włodka.Grono niewielkie,bo tylko 32 osobowe,ale za to rozrywkowe za 320 osób.Muzyka im w tańcu nie przeszkadzała.Śpiewać, krzyczeć,gwizdać,ryczeć też się nie wstydzili.Niesamowite towarzystwo.Roześmiani,zadowoleni,pełni chęci do życia.Przyszli na wesele z tym wewnętrznym ogniem,który jest najważniejszy.Z tą chęcią zabawy,która rozpala do białości.
Ciekawostką jest to ,że nie było wódki tylko wino do picia-czyli można bez ostrego dawania w palnik.
Długo i bardzo mile będę wspominał to wesele.
Już mam zapowiedziane,że poprowadzę imprezę weselną siostry pana młodego-bo jak nie to on nie przyjdzie:)
I kiedy już pakowałem sprzęt a goście powoli się rozchodzili-podeszli do mnie rodzice młodych,żeby mi podziękować.Mama stwierdziła,że jestem 100 razy lepszy niż orkiestra a tato życzył 100 lat zdrowia,życia i takiego grania.I skrzydła mi urosły:)

Brak komentarzy: